Forum dla przedsiębiorców - moj-biznes.pl

Witam

Chciałem rozpocząć dyskusję na temat inwestowania nadwyżek finansowych. W moim przypadku pochodzą one z działalności gospodarczej. Firma coraz lepiej prosperuje i pojawiają się pieniądze, które mogę ulokować w coś, co będzie mi przynosiło dodatkowy dochód. I tutaj pojawia się pytanie, co to miałoby być: metale szlachetne, nieruchomości, akcje, kryptowaluty itd. Oczywiście istnie opcja, że nadwyżki będę inwestował w aktualny biznes, jednak wolałbym zacząć dywersyfikować źródła dochodu. Co jest istotne, to nie chciałbym na to poświęcać więcej jak 4-6 godzin tygodniowo. Macie jakieś rady, pomysły, wskazówki?

Z mojego doświadczenia wynika, że nieruchomości dają poczucie bezpieczeństwa. Beton to beton - zawsze coś warte. Kupujesz, wynajmujesz, kasa co miesiąc wpływa. Ale trzeba uczciwie powiedzieć, że to nie jest tak pasywne jak się ludziom wydaje. Jak się nie chce mieć z tym roboty, to trzeba wynająć zarządcę, ale wtedy też spada zysk.

Dla osób z ograniczonym czasem zdecydowanie polecam ETF-y dywidendowe. Wybierając fundusze śledzące globalne indeksy można osiągnąć sensowne wyniki przy bardzo niskim nakładzie czasu. Oczywiście trzeba zrozumieć, co się kupuje - ale po zbudowaniu portfela wystarczy go monitorować raz w miesiącu.

Ja od lat trzymam część majątku w złocie i srebrze fizycznym. To nie przynosi dochodu, ale daje mi spokój w czasie kryzysów. Oprócz tego mam akcje spółek wydobywczych, zwłaszcza tych dużych - uważam, że są niedoceniane, a mają realne zaplecze. Metale zawsze będą potrzebne.

Dla mnie inwestowanie to coś więcej niż wrzucenie kasy w aktywa. Kupuję firmy, które mają potencjał, ale są źle zarządzane. Restrukturyzuję, porządkuję procesy, buduję wartość i sprzedaję z zyskiem. Ale to zajmuje czas. Dla kogoś, kto chce poświęcić tylko kilka godzin tygodniowo - to może być zbyt wymagające.

Ja dla odmiany inwestuję w kryptowaluty. Mam 30 lat, zacząłem inwestować w 2018 i obecnie żyję z tego. Ale przyznaję, że to wymaga dużo nauki. Nie mówię o kupowaniu Dogecoina, tylko o stakingu, yield farmingu i zarabianiu na DeFi. Jeśli ktoś nie zna tych mechanizmów, to lepiej niech nie zaczyna od dużych kwot. Ale potencjał jest ogromny.

Cześć wszystkim. Ja natomiast mam 32 lata i prowadzę gospodarstwo w Wielkopolsce. Od kilku lat odkładam pieniądze, ale dotąd wszystko reinwestowałem w maszyny i ziemię. Teraz chciałbym zacząć coś nowego, bardziej "inwestycyjnego". Na razie się uczę, więc chętnie poczytam o Waszych doświadczeniach. Może macie jakieś sugestie typowo dla rolników?

Jako pośrednik nieruchomości z Krakowa mogę powiedzieć jedno - mieszkaniówka się zmienia, ale wciąż daje dobre zwroty, jeśli wie się gdzie kupować. Jednak w obecnych warunkach warto spojrzeć szerzej, np. na magazyny, garaże bądź lokale usługowe. Często dają wyższy ROI niż wynajem mieszkania.

REIT-y to świetne rozwiązanie dla tych, którzy chcą inwestować w nieruchomości, ale bez zajmowania się nimi osobiście. Dywidendy są atrakcyjne, można łatwo wejść i wyjść z inwestycji. Oczywiście - to nadal rynek kapitałowy, ale zdecydowanie mniej angażujący niż własny lokal.

Reity, czyli fundusze inwestycyjne nieruchomości komercyjnych fajnie wyglądają w folderach, ale nie masz wpływu na nic. Papier to papier. Jak coś się zawali, to tylko patrzysz, jak lecą notowania. A własna nieruchomość? Wiesz co masz, możesz coś z nią zrobić.

Ale zegarmistrz23 to co mówisz, to złudna kontrola. Tak samo możesz mieć najemcę, który zniszczy lokal albo problem z sąsiadami. W krypto przynajmniej wiesz, że to rynek ryzyka i jesteś na to gotowy. Nie mydlą Ci oczu obietnicami stabilności.

Dobrze powiedziane. Nieruchomości to nie zawsze spokojny sen. W złocie przynajmniej wiem, że nikt mi tego nie ruszy. A spółki wydobywcze to czysty biznes i na dodatek stabilny. Wolę to niż zmienne kursy REIT-ów.

Wolicie papierowe aktywa? Ja nie. Kupuję firmę, widzę księgi, rozmawiam z ludźmi. Wiem, co poprawić. Jak zwiększam zysk, to wartość rośnie. A ETF? Nawet nie wiesz kto tym zarządza. Zero wpływu.

Czyli mam rozumieć, że zanim zacznę inwestować, to muszę mieć wiedzę. W porządku, ale od czego zacząć? Czy jest jakaś bezpieczna opcja dla początkujących? Coś, co pozwoli zyskać doświadczenie bez ryzykowania całych oszczędności?

Zacznij od ETF-ów. Wybierz te najprostsze - np. śledzące indeksy S&P500 czy MSCI World. Wystarczy konto maklerskie i trochę czasu na przeczytanie raportów. Najważniejsze - nie inwestuj od razu dużych kwot. Ucz się na spokojnie.

Dla początkujących ciekawą opcją są też miejsca parkingowe - mało zachodu, niski próg wejścia, a zwrot z inwestycji często 7-9 procent rocznie. Można kupić jedno i zobaczyć jak to działa, a potem iść za ciosem i zwiększyć skalę.

Miejsca parkingowe, to ciekawy pomysł, ale uważajcie gdzie kupujecie. W mniejszych miastach można się przejechać, bo nikt nie wynajmie. Musi być duże zapotrzebowanie - najlepiej przy biurowcach albo w centrum.

Dzięki wszystkim za dotychczasowe głosy. Już widzę, że temat jest szeroki i każdy ma swoją strategię. ETF i REIT wyglądają obiecująco, ale przyznam, że opcja z parkingiem też mnie zaskoczyła. Muszę się jeszcze sporo nauczyć.

Pamiętaj tylko, że nawet proste inwestycje mają ryzyko. Krypto daje wolność, ale nie wybacza błędów. A ETFy niby spokojne, ale jak wybuchnie kryzys, to też lecą. Klucz to nie ładować wszystkiego w jedno.

Czy ktoś z Was miał doświadczenie z inwestowaniem w farmy fotowoltaiczne albo wiatraki? Mam trochę ziemi, może warto to wykorzystać na mikroinstalację. Czy to w ogóle się opłaca bez dotacji?

RolnikABC, inwestowanie w OZE ma sens, ale bardzo zależy od lokalizacji i lokalnych przepisów. Mikroinstalacje (do 50 kW) mogą się zwrócić w 6-9 lat, jeśli to dobrze zaplanujesz. Kluczowe jest czy będziesz sprzedawać prąd, czy używać go na własne potrzeby.

Znam przypadki ludzi, którzy "pakowali się" w wiatraki bez rozpoznania lokalnych warunków wietrznych i kończyli z długiem. Ziemia to zasób, który można wykorzystać mądrze - ale bez wiedzy technicznej i analizy opłacalności to pułapka.

Zgadzam się. U mnie w branży widziałem, jak ktoś postawił farmę PV, ale potem miał problem z podłączeniem jej do sieci. Energetyka, to nie zabawa, papierologia trwa miesiącami, a kasa leży ni nie pracuje. Rolniku miej to na uwadze.

W tematy na których się znacie. U mnie aktualnie mam portfel podzielony między obligacje - większość to państwowe, ale część to korporacyjne. Przez system Freedom24 mam dostęp do tysięcy tematów, ale każdy zakup analizuję. Nie twierdze, że wszystkie decyzje są idealne - tutaj chodzi o to, aby docelowo cały portfel dawał wynik i póki co udaje mi się to osiągać. Planuję wejść jeszcze w etfy, ale to temat na przyszłość. Póki co to całe inwestowanie idzie mi całkiem nieźle.

Złoto i srebro może nie przynoszą pasywnego dochodu, ale świetnie chronią wartość kapitału i nie wymagają żadnego zaangażowania. Raz kupujesz, chowasz np. w sejfie i na tym koniec. Istotne - nie kupuj biżuterii, tylko sztabki lub monety inwestycyjne.

Co do złota - zgoda, ale tyko jako część portfela. Złoto, to nie inwestycja, która coś generuje, tylko ochrona. A przy dzisiejszej inflacji realne dochody są ważniejsze niż przechowanie wartości.

W krypto możesz zarabiać nawet pasywnie. Staking na przykład. Wybierasz projekt, trzymasz tokeny, zarabiasz co tydzień. Są też stablecoiny z oprocentowaniem. Tylko nie jest to dla kogoś, kto nie chce się uczyć.

Kryptowaluty mnie ciekawią, ale trochę odstrasza mnie ich zmienność. Mam wrażenie, że trzeba być non stop na bieżąco, żeby nie stracić. Czy są jakieś sensowne sposoby, żeby wejść w to "na pół etatu"?

Tak, są. Możesz wrzucić część kasy w stablecoiny (np. USDC) i trzymać je na sprawdzonych platformach typu Aave czy Compound. To trochę jak lokata - tylko w świecie DeFi. Zwrot ok. 4-6% rocznie. Ryzyko jest, ale mniejsze niż przy np. altcoinach.

Ale warto podkreślić, że nawet stablecoiny mają ryzyko. To nie NBP, to prywatne projekty. Jeśli chcesz coś bezpiecznego i prostego, to ETF-y, obligacje indeksowane inflacją albo REITY-y będą lepszym początkiem niż DeFi.

A te obligacje skarbowe, o których wspominałaś - jak to działa? Trzeba zakładać konto w jakimś specjalnym banku? I czy są jakieś minimalne kwoty wejścia?

Obligacje indeksowane inflacją możesz kupić przez stronę obligacjeskarbowe.pl - obsługuje to PKO BP. Minimalna kwota wejścia, to 100 zł. Są różne serie - 4-letnie, 10-letnie itp. Warto przemyśleć jako bezpieczną część portfela inwestycyjnego.

Kiedyś kupiłem obligacje, ale potem się z nimi bujałem, jak chciałem wcześniej wyciągnąć. Trzeba się liczyć z tym, że to nie jest takie płynne jak konto oszczędnościowe. Niby gwarantowane, ale nie elastyczne.

Jeśli zależy Ci na płynności i zarabianiu, to ja bym wolał kupić udziały w małej firmie w branży, którą rozumiem. Da się znaleźć perełki - np. lokalne serwisy, firmy z potencjałem do przejęcia. Tylko to wymaga znajomości rynku.

Zastanawiam się właśnie nad zakupem udziałów w innej firmie - coś z IT, może marketing, żeby nie dublować mojej działalności. Ale jak ocenić, czy coś jest warte inwestycji, jeśli nie znam tej branży od środka?

Najlepiej mieć kogoś zaufanego, kto zna się na tej branży. Albo zatrudnić analityka, który zrobi due diligence. Patrzysz na przychody, marże, LTV klienta, rotację zespołu. I pytasz, co się stanie jeśli właściciel zniknie... To dużo mówi o stabilności biznesu.

A propos dywersyfikacji - ktoś próbował inwestycji zagranicznych? Mam klienta, który kupił mieszkanie w Portugalii i wynajmuje przez Airbnb. Mówi, że nawet lepszy zwrot niż w Krakowie. Ale nie wiem, czy to nie jednorazowy przypadek.

Portugalia? Brzmi fajnie, ale trzeba znać lokalne prawo, mieć kontakt na miejscu, znać sezonowość rynku itp. Ja bym się bał wejść w coś, co kontroluję tylko przez e-mail, telefon lub inny komunikator. Chyba, że to przez profesjonalną firmę zarządzającą. Jednak to się wiąże z dodatkowymi kosztami i mniejszym zyskiem.

Inwestycje zagraniczne mają sens, ale tylko przy dużym kapitale. Trzeba doliczyć podatki, kursy walut, lokalnych pośredników. Na początek inwestowania jest to zdecydowanie trudne. Lepiej zacząć lokalnie i skalować , jak się już złapie doświadczenie.

Zagranica jest trudna, ale krypto daje Ci dostęp globalny bez fizycznego bycia gdziekolwiek. To największy plus tej technologii. Możesz inwestować w projekty w USA, Azji czy Afryce bez wychodzenia z domu.

Im więcej czytam, tym bardziej myślę, że powinienem podzielić środki. Może 30% na ETF, 20% w nieruchomości, 10% w krypto, 10% w złoto, reszta - zobaczymy. Chyba to lepsze niż postawić wszystko na jedną kartę.

Podział, to rozsądna decyzja. Ja zawsze powtarzam znaną wszystkim przestrogę - nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka. Nawet jeśli coś wygląda super, zawsze może się wywrócić. Rynek, to nie apteka. Różnicowanie daje ci czas na reakcję, jak coś pójdzie nie tak.

Też myślę o podziale. Może zacznę od ETFów i trochę obligacji, a potem zastanowię się nad bardziej ryzykownymi rozwiązaniami. Zastanawiam się tylko, jak kontrolować te wszystkie inwestycje. Są jakieś narzędzia, które pomagają w ogarnięciu tego?

Są aplikacje i serwisy, które pozwalają śledzić portfele inwestycyjne - np. MyFund, Delta czy Portfolio Performance. Ważne, żeby co miesiąc robić przegląd - nie musisz tego robić codziennie. Ustal strategię i trzymaj się jej.

W krypto polecam Zapper, DeBank, CoinStats - wszystko w jednym miejscu. Można połączyć portfele i śledzić wyniki. Ale pamiętaj, bezpieczeństwo to podstawa. Używaj portfeli sprzętowych i nie trzymaj dużych kwot na giełdach.

Jak już masz nadwyżki, to warto zainwestować w wiedzę. Szkolenia, mentoring, dobre książki. Inwestor to nie tylko ktoś, kto ma pieniądze - to ktoś, kto wie, jak je mądrze pomnożyć. I jak nie dać się nabrać.

Popieram. Ja zaczynałem od książek i rozmów z ludźmi mądrzejszymi ode mnie. Potem kupiłem pierwsze uncje złota. Bez pośpiechu. Jak ktoś się spieszy, to często traci. A to przecież nie wyścig, tyko maraton

Warto też nauczyć się, jak rozpoznawać bańki. Dzisiaj np. ludzie rzucają się na działki rekreacyjne bez prądu i drogi dojazdowej, bo "będzie tylko drożej". A potem siedzą z tym latami. Inwestowanie, to chłodna kalkulacja, nie emocje.

A co sądzicie o inwestowaniu w sztukę? Ostatnio znajomy mówił mi, że kupił obraz młodego polskiego malarza za 15 tys. zł i teraz podobne prace idą po 50+. Brzmi ciekawie, ale dla mnie to trochę loteria.

Sztuka, to inwestycja bardzo alternatywna. Można zarobić, ale trzeba mieć oko albo dobrego doradcę. I liczyć się z tym, że przez lata może nic się nie wydarzyć. To bardziej opcja dla tych, którzy mają już zdywersyfikowany portfel inwestycyjny.

Dla mnie sztuka, to jak NFT - może przynieść zysk, ale głównie jeśli wiesz co robisz. Albo jak masz szczęście. A bazowanie na szczęściu w finansach, to słaby plan.

Kiedyś kumpel kupił "grafikę" w galerii za 8 tys. zł. Minęło 10 lat, ta grafika dalej mu wisi nad kanapa, a on nawet nie wie, czy jest ona w ogóle coś warta. Jak się nie znasz, to nie inwestuj. To zasada, której sam się nauczyłem.

Zresztą nawet jeśli coś zyska wartość, to spróbuj to sprzedać. Rynek wtórny sztuki jest mało płynny. Łatwiej sprzedać akcje niż obraz. No i dochodzą koszty przechowania, zabezpieczenia itd.

Z tego co widzę, to na początku powinienem się skupić na prostych instrumentach: ETF, obligacje, może coś małego w krypto. Pozostałe sprawy dopiero jak nabiorę doświadczenia. Chyba taka będzie moja droga.

Dokładnie tak. Zacznij od prostych, niedrogich inwestycji. Obserwuj rynek, czytaj, ucz się na błędach innych, chociaż swoich też się nie da uniknąć. Szukaj w internecie różnych propozycji biznesowych, ale bądź ostrożny. Dużo ciekawych i bardziej tradycyjnych opcji do inwestowania pojawia się w serwisie https://www.biznesoferty.pl/inwestycje/. Oczywiście, nie wszystko jest dla każdego. Trzeba się trochę porozglądać. Dopiero jak zgromadzisz wiedzę i poczujesz się pewnie, możesz rozszerzać portfel o bardziej złożone aktywa.